4 August 2021

[PL] “Nikt nie wiedział czego się spodziewać, wszyscy na coś czekali”. Rozmowa z Tomaszem Kręcickim

Dominik Kuboń
Tomasz Kręcicki, z cyklu "Wieże ciśnień"
[PL] “Nikt nie wiedział czego się spodziewać, wszyscy na coś czekali”. Rozmowa z Tomaszem Kręcickim
Tomasz Kręcicki, z cyklu "Wieże ciśnień"

Dominik Kuboń: Właśnie zamknąłem Twoją książkę Wieże ciśnień. 2020, która jest tak naprawdę wystawą… Dlaczego zdecydowałeś się na taką formę prezentacji swoich rysunków? Czy niepewność wynikająca z zamykania i otwierania galerii sztuki miała na to wpływ?

Tomasz Kręcicki: Tak, zdecydowanie chodziło o znalezienie innej formy niż onlajn, miałem poczucie, że ten cykl prac najlepiej byłoby pokazać jeszcze w 2020 roku, ale galerie były raz otwierane, raz zamykane, frekwencja też spadła. Poza tym tak naprawdę ciężko pokazywać 100 rysunków, potrzebne są ramki, żeby to jakoś wyeksponować.

Jak zacząłem pracować nad tymi rysunkami to w pracowni odwiedziła mnie Agata Biskup i to ona wymyśliła żeby przestrzenią wystawy była książka. Od tego momentu książka powstała błyskawicznie. Zrobiliśmy kilka spotkań, wpadaliśmy na fajne pomysły, pracowaliśmy nad tą książką jak nad wystawą, Agata podrzucała różne rozwiązania jako kuratorka, np zakończenie książki rysunkiem 2020. Uważam, że to bardzo dobry pomysł.

Tomasz Kręcicki, "Wieże ciśnień. 2020", książka
Tomasz Kręcicki, "Wieże ciśnień. 2020", książka
Tomasz Kręcicki, "Wieże ciśnień. 2020", książka
Tomasz Kręcicki, "Wieże ciśnień. 2020", książka

We wstępie autorstwa Aldony Kopkiewicz można przeczytać, że „czas pandemii jest także czasem, kiedy ograniczeni do samych siebie, nie możemy już dłużej uciekać”. Czy książka jest okazją do zatrzymania? A może jest świadkiem wspomnianej ucieczki przed tym, z czym musimy się obecnie zmierzyć?

Tak, na pewno może być okazją do zatrzymania się, pobycia z pracami dłużej niż na tradycyjnej wystawie. Można sobie siedzieć z tą książką-wystawą we własnym fotelu i oglądać ją ile czasu się chce i wybiórczo: albo od początku do końca, albo na odwrót. To mi się podoba w tej książkowej formie, bo w przypadku wystawy w galerii czy jakimś innym miejscu mamy co prawda kontakt z oryginalnymi pracami, ale czas oglądania jest ograniczony, nasze skupienie ma inny rodzaj, wokół są inni ludzie, rozproszenia.

Czemu wieże ciśnień? Czy przedstawione obiekty istnieją naprawdę, czy są efektem fantazji? 

Na filmik z zawalającymi się wieżami natrafiłem na YouTube, algorytm mi to podrzucił. Wcześniej oglądałem jakieś katastroficzne kompilacje, typu sztormy na morzu, wielkie fale, tsunami, wyburzanie budynków, katastrofy statków. Monumentalność tych zdarzeń jest przerażająca ale i pociągająca… Ludzie lubią oglądać takie rzeczy, kiedy sami są w bezpiecznej odległości. Brzmi to trochę strasznie… 

Mnie intryguje raczej jakaś taka wielka dekonstrukcja, mógłbym być świadkiem jakiegoś kontrolowanego wyburzania jakiegoś dużego budynku, ale nie chciałbym być naocznym świadkiem czy uczestnikiem tego typu prawdziwej katastrofy…

Więc odpowiadając na pytanie, tak, w większości te rysunki powstały na podstawie kadrów z różnych filmów dokumentujących wyburzanie wież ciśnień, w sumie na całym świecie. Raz zastopowałem jeden film i zdałem sobie sprawę, że gdybym nie znał kontekstu to ciężko byłoby mi rozpoznać co to za sytuacja. Te filmy często nagrywane są starymi telefonami lub kamerami przemysłowymi, więc ich jakość jest niska. Zatrzymane w kadrze, upadające wieże wyglądają trochę jak jakaś prymitywna rakieta kosmiczna z filmu sci-fi z lat sześćdziesiątych, która nie ma szans wystartować, pocisk wbijający się właśnie w ziemię lub jakaś gigantyczna meduza czy inny wielki stwór…

Tomasz Kręcicki, z cyklu "Wieże ciśnień"
Tomasz Kręcicki, z cyklu "Wieże ciśnień"

Powtarzalność motywu wieży skojarzyła mi się z fotograficzną książką American surfaces Stephena Shore’a wydanej w 1999 roku. Możemy w niej znaleźć zdjęcia stacji benzynowych. Wspominam o tej publikacji, bo na jednej z wież znalazłem napis „Rowlett Texas”. Zarówno u Shore’a, jak i w przypadku Twoich prac zastanawiający jest sam gest powtarzania. Jak się do niego odnosisz? Czemu ma służyć? 

Już kilka osób w odniesieniu do tej książki mówiło mi o tych zdjęciach, muszę się w końcu zapoznać z tym, bo może wstyd, ale ja tego kompletnie nie znałem, a wychodzi na to, że to jest jakiś klasyk. Jeśli chodzi o gest powtarzania to jest mi bliski w pracy twórczej. Nigdy nie maluję czy rysuję jakiegoś motywu raz czy dwa, zawsze szukam różnych rozwiązań, kompozycji kolorów i form przedstawienia. Ogólnie multiplikowanie jest ciekawe, ostatnio kupuję bazylię i od razu ścinam najsilniejsze gałązki i wkładam do wody, jak się je dobrze zetnie to puszczają korzenie i potem ładnie rosną w doniczkach do końca roku. Ostatnie tygodnie poświęcam też na poszukiwanie idealnego koloru chłodnika. Zdałem sobie sprawę, że nie uda mi się tego zrobić tylko na podstawie zdjęć z internetu i siedząc w pracowni, więc chodzę do różnych miejsc na tę zupę z próbnikiem koloru, żeby porównywać.

Wieże wydają się być głównymi bohaterkami poszczególnych kompozycji. Obserwuję to, w jaki sposób dynamizują rysunek… Czy ich upadki odsyłają do jakiegoś problemu?

Na początku narysowałem kilka takich pejzaży bez szczególnego namysłu, po prostu spodobała mi się ich dziwność. Potem pomyślałem, że w tych upadkach jest coś co pasuje do obecnej – ówczesnej sytuacji pandemicznego zawieszenia, to było w pierwszym lockdownie, kiedy nikt nie wiedział czego się spodziewać, wszyscy na coś czekali. Codzienność została okrojona z różnych fajnych sytuacji, typu spontaniczne spotkania, wyjścia na piwo, wyjazdy do innych miejsc, podróże. Powtórzenie tego motywu w oczywisty sposób nawiązuje do tego zawieszenia, wyczekiwania na to, że w końcu coś się stanie. 

Potem był chyba kolejny lockdown i rozpoczęły ogromne protesty związane z ustawą antyaborcyjną. To było kolejne wydarzenie, które w jakiś smutny sposób nadało charakter 2020 roku. To był dziwny czas, poczucie bezradności i znowu wyczekiwania, z nadzieją, że skoro tyle osób jest przeciw, protestując na ulicach to da się wpłynąć na rzeczywistość.

Tomasz Kręcicki, z cyklu "Wieże ciśnień"
Tomasz Kręcicki, z cyklu "Wieże ciśnień"
Tomasz Kręcicki, z cyklu "Wieże ciśnień"
Tomasz Kręcicki, z cyklu "Wieże ciśnień"

Jak konstrukcje wież wpływają na otoczenie, w którym się znajdują? Na budynki, ludzi, naturę…

Ja uważam, że to wyjątkowe obiekty, z kim nie rozmawiam to wszyscy mają jakąś swoją wieżę ciśnień. Ja pamiętam z dzieciństwa taką jedną pod Kielcami, mijaliśmy ją w drodze do Krakowa, tuż za Chęcinami. To biała kula na niebieskiej nodze, jedna z prostszych i typowa, jednak bardzo mnie fascynowała w dzieciństwie, zwykły pejzaż a tu nagle taki fajny kolorowy obiekt, dziwiło mnie, że tam jest woda, ale wydawało mi się to logiczne, bo była pomalowana na niebiesko, jakaś taka logika była w tym. 

Zastanawiam się także nad kondycją wody na naszej planecie… Wieże ciśnień służą gromadzeniu wody, a w twoich pracach zostają pozbawione funkcji jaką miały pełnić. Zgromadzona w nich woda ma być pewną rezerwą, zabezpieczeniem. W momencie uszkodzenia konstrukcji tracimy to bezpieczeństwo, tak jak tracimy wodę…

Rzeczywiście to szczególne budowle, taki organ wielkiego organizmu (np. miasta czy fabryki), który odpowiada za bardzo konkretne i podstawowe funkcje większego systemu. Magazynuje wodę, ale też utrzymuje ciśnienie w miejskich rurach. Ciekawy obiekt, zwłaszcza jeśli spojrzeć na niego w skali makro. Gest zniszczenia tego urządzenia można czytać właśnie w taki sposób, jaki mówisz. To bardzo ciekawy kontekst, o którym wspominasz i też o tym myślałem robiąc poszczególne prace. Na niejednym pejzażu są narysowani jacyś ludzie – obserwatorzy, przestraszeni, bezradni, ale może tylko głupio zaciekawieni. Ale mimo wszystko nie tytułuję tego cyklu w sposób, który naprowadzałby tylko na jakiś jeden wątek, jestem daleki od takich bezpośrednich wskazań tropów, to są przede wszystkim dziwne pejzaże, które są wspomnieniem tamtego roku.

Imprint

ArtistTomasz Kręcicki
TitleWieże ciśnień. 2020
PublisherStereo
Index

See also